We prowadzeniu do cyklu o kluczowych chwilach w życiu dziecka wspomniałem o książce Ewy Pągowskiej „Psychiatrzy. Sekrety polskich gabinetów”. To właśnie wywiad z Dr n.med. Cezarym Żechowskim zainspirował mnie do napisania cyklu, który właśnie kończysz. Ale oprócz tych 10 momentów, jest jeszcze coś, co je wszystkie ze sobą łączy. Zostawiłem to na koniec (oprócz dwóch prezentów, które znajdziesz w tym artykule).

To znajdziesz w artykule:

W cyklu „10 momentów w życiu dziecka, których nie wolno Ci przegapić” przeczytałeś o tym:

W wywiadzie, który przytoczyłem na początku cyklu, padło takie zdanie: „[Rodzice] Dziś mogą poświęcić dzieciom zdecydowanie mniej uwagi i czasu niż kiedyś”. Często słyszymy taką opinię, kiedy czytamy albo rozmawiamy o wychowaniu. Wtedy jednak często też rodzi się w nas bunt. (Na to też zresztą zwraca uwagę Ewa Pągowska w dalszej części wywiadu). Jak dobrze pamiętam swoje dzieciństwo i dorastanie, to moi rodzice specjalnie nie planowali czasu ze mną lub z moim bratem, nie prowadzili ze mną ćwiczeń rozwojowych, integracyjnych i stymulujących różne części mojego mózgu. Nie robili tego, bo nie wiedzieli aż tyle o wychowaniu, jak wiemy teraz, ale też … nie mieli czasu. Pracowali głównie, zajmowali się domem, a ja pamiętam również i takie wakacje, w których nudziłem się jak mops. To jednak dziś wśród dzieci i młodzieży rośnie drastycznie liczba prób samobójczych. Choć wiemy tak wiele o wychowaniu, to nasze pociechy czują się coraz bardziej samotne (taka jest kluczowa przyczyna decyzji o podjęciu próby odebrania sobie życia).

Co się zmieniło?

Kluczem do rozwiązania zagadki jest: obecność. Donald Winnicott (jeden z największych autorytetów w sprawach wychowania i opieki nad dzieckiem) rozróżnia dwie sytuacje, które mają kluczowy wpływ na rozwój dziecka:

  • pierwsza: dziecko wraca ze szkoły do domu i zastaje w nim mamę, która zajęta jest gotowaniem obiadu oraz tatę, który próbuje naprawić cieknący kran.
  • druga: dziecko wraca ze szkoły i zastaje … pusty dom.

Obie sytuacje wydają się podobne: rodzice są zajęci, więc dziecko (żeby się nie plątało i nie przeszkadzało) idzie do swojego pokoju (pierwsza sytuacja) lub po prostu idzie do swojego pokoju (druga sytuacja). W pierwszej jednak — za nim pójdzie do siebie — porozmawia chwilę z dorosłymi, usłyszy nieśmiertelne pytanie: „Jak było w szkole?” Nawet tak krótkie chwile, choć wydają się banalne i trywialne, zmieniają nas. Dziecko dorasta w poczuciu, że obok jest ktoś, na kogo może liczyć, kogo czasem poprosi o pomoc, do kogo może się przytulić. I, choć robi to rzadko, to jednak sama świadomość już wiele zmienia. Buduje ona poczucie bezpieczeństwa. Świadomość, że istniejemy w umyśle innej osoby, jest nam i naszym dzieciom potrzebna jak powietrze i woda.

Zabawa przede wszystkim

Drugim kluczem do rozwiązania zagadki jest zabawa. Dzieci obecnie mają na nią znacznie mniej czasu. Związane jest to głównie z wymaganiami nauki. Im wcześniej ją zacznie, tym lepiej, bo to poprawi jego sytuację na rynku pracy, pozwoli na dostęp do nowych możliwości. Nasza wiedza o wychowaniu sprawiła, że we wszystkim szukamy sensu i celu. A jakie możemy znaleźć w nudzie? Okazuje się, że jest ona niezbędnym elementem zabawy właśnie. Nadmiar bodźców, które mają sprawić, by dziecko się nie nudziło (bo wtedy też mniej przeszkadza) powodują, że traci umiejętność tworzenia sposobów na zabawę. To właśnie brak atrakcji z zewnątrz motywuje je do poszukiwania ich w sobie, we własnej wyobraźni, w kontaktach z rówieśnikami. Badania pokazują, że jeżeli nie zaspokoimy potrzeby bawienia się na etapie dorastania, to odezwie się ona w nas w dorosłości na przykład w postaci nadużywania substancji psychoaktywnych. One dają podobne doświadczenia do dziecięcego zapomnienie się.

Klucz do przyzwoitego wychowania

Klucz do przyzwoitego wychowania dzieci jest więc bardzo prosty: musimy być dla nich dostępni. Trudniej o to, kiedy fiksujemy się na innych celach: zawodowych, na własnym rozwoju. Kiedy patrzę wstecz na moje porażki wychowawcze i najtrudniejsze momenty (a przez 20 lat nazbierało się ich sporo), to mają one jeden wspólny mianownik. Pojawiały się, kiedy nie koncentrowałem się swoim ojcostwie. Wtedy dzieci traktowałem (nie świadomie) jako przeszkodę w realizacji innych wyzwań. Z takiej perspektywy, czas, który im poświęcałem, wydawał się straconym.

Chciałbym Cię zachęcić byś zaczął myśleć o swoim rodzicielstwie właśnie zaczynając od podstaw. Pewnie, że edukacja, zabawy psychoaktywne, cele rozwojowe i elektryczne samochody są ważne i warto o to dbać, ale zawsze zaczynaj od podstaw. Za nim będziesz świetnym ojcem zostań przyzwoitym. Takim, który wie, co robi jego dziecko, ma dla niego czas, interesuje się, jakiej ono słucha muzyki i jakie gry komputerowe go wciągają na długie godziny. Po prostu bądź obok, na wyciągnięcie ręki.

Jak to zrobić?

Dobre ojcostwo nie wymaga od nas rewolucji w życiu. Wystarczy, że będziemy świadomie dbali i wykorzystywali chwile, które niesie ze sobą wspólne przebywanie. Jedną z nich jest tulenie i noszenie malucha. Możesz wtedy poczuć jego bliskość, która daje mu poczucie bezpieczeństwa. Będzie się ono wsłuchiwać w bicie Twojego serca, wtulać się w Twoją klatkę piersiową, poczuje stabilność i Twoją siłę. Kiedy będziesz to robić przy okazji – np. wyjścia na spacer, gotowania obiadu lub pracy przy komputerze, to poradzisz sobie również z poczuciem „straty czasy”.

Takie łączenie dwóch różnych celów zawsze ułatwiały mi nosidła ergonomiczne.

Dzięki noszeniu w nosidle mogłem poczuć się bardziej kompetentnie jako tata, jeśli chodzi o wychowanie i pielęgnację dziecka.

Co zyskasz dzięki noszeniu dziecka w nosidle?

Nauczysz się rozpoznawać np.

  • kiedy dziecko chce kupę (uwierz, nawet w nosidle da się to zauważyć),
  • kiedy jest zmęczone, zobaczysz,
  • jak pięknie zasypia,
  • jak się cieszy, gdy poznaje coś nowego,
  • jak bierze udział w sytuacjach społecznych z zupełnie innej perspektywy.
    Ponadto nosidło jest niezastąpionym pomocnikiem w czasie choroby dziecka, pomaga mu łagodzić zmęczenie, zapewnia o bliskości, dzięki temu wydziela się oksytocyna – hormon radości – i maluch zdrowieje szybciej.

Możesz szybciej wprowadzić dziecko w męski świat. Dawniej ojcowie zaczynali spędzać z dzieckiem czas, gdy było ono już mobilne, rozmowne i samoobsługowe. Teraz można wziąć je ze sobą na wyprawę, spotkanie ze znajomymi, spacer do lasu. Można też coś razem pomajsterkować, a przynajmniej pokazać potomkowi, jak to się robi.

Prezenty

W podziękowaniu za wspólnie spędzony czas: Ty czytałeś, a ja pisałem 🙂 mam dla Ciebie dwa prezenty:

Jak zostać ojcem, o jakim zawsze marzyłeś?

Zniżka na zakup mojego e-booka „Ekstremalne ojcostwo” w wysokości 20%. Dodaj go do koszyka i wpisz kod: 10-momentów. To tyle. Zyskasz w ten sposób dostęp do moich porad:
• jak budować poczucie własnej wartości,
• jak dbać o swój ojcowski autorytet,
• jak wychowywać dziecko w poczuciu własnej wartości,
• co pomoże Ci być konsekwentnym,
• w jaki sposób radzić sobie z konfliktami w rodzinie i jak panować nad sobą,
• gdzie znaleźć czas na wychowanie.
… a jednocześnie oszczędzisz.

Jak skutecznie łączyć obowiązki z opieką nad dzieckiem?

Zniżka w wysokości 15% na zakup nosidła ergonomicznego z motywem w sklepie Doux-Doux.

Wybierz to, które Ci się najbardziej podoba (tutaj)

  • Dodaj do koszyka…
  • wpisz kod: 10-momentów
  • … i ciesz się bliskością ze swoim dzieckiem.

Jeżeli masz pytania lub sugestie, albo chcesz po prostu podzielić się swoimi przemyśleniami to pisz: kontakt@wojtekolszewski.pl. Chętnie porozmawiam z Tobą o wychowaniu dzieci.

Mam jeszcze prośbę. jeśli uważasz, że treści na moim blogu są warte przeczytania to, poleć go innym albo choć wspomnij o nim innemu tacie. Pomóż mi popularyzować mądre ojcostwo i skuteczne łączenie go z pracą zawodową i rozwojem osobistym.

Jak oceniasz artykuł?

Kliknij na gwiazdkę by ocenić!

As you found this post useful...

Follow us on social media!

We are sorry that this post was not useful for you!

Let us improve this post!

Tell us how we can improve this post?

%d bloggers like this: