„Żelazny Jan” Roberta Bly’a, to książka pisana stylem zupełnie nie moim. Jest w niej tak wiele prób interpretowania symboliki mitów i legend, że stawia ją po drugiej stronie do tego, co naukowe, weryfikowalne i sprawdzalne. Jednocześnie jest to opowieść o męskiej inicjacji, która zmieniła moje spojrzenie na dojrzewanie do męskości. Zacząłem szukać odpowiedzi na pytanie, kto mi powiedział, że jestem mężczyzną? Zmieniła mnie w takim stylu, że czytam ją po raz kolejny. Robię notatki, by to wszystko zrozumień, poukładać i sprawdzić.
Jak to z żelaznym Jankiem był?
Tytułowy Żelazny Jan to bohater jednej z bajek Braci Grimm. Najpierw mieszkał w jeziorze, do którego podkradał, i z którego okradał ludzi. Potem kiedy go z niego wyłowili, to zamknęli w klatce.
Jak to w każdej dobrej historii bywa, nie uwięzili go tylko dla samego uwięzienia. Wiadoma rzecz. Coś się musi wydarzyć, no i się wydarza. Królewski syn, goniąc za piłką, niby przypadkiem wrzuca ją do klatki. Wchodzi w konwersację z włochatym Janem, by oddał, co tam wpadło. Ten proponuje handel: piłka za wolność. I tak od słowa do słowa, dogadują się. (Klucz do klatki ojciec schował pod poduszką matki). Jan odchodzi z chłopakiem na ramieniu w las.
W tym lesie królewicz trochę spędza czasu przy magicznym jeziorze, które złoci jego palec i włosy. Stamtąd trafia do królewskiego pałacu (innego niż jego rodzinny) jako pomoc kuchenna. Jakoś tak mu się plecie los, że splata go z królewską córką. Jeszcze potem mamy kilka potyczek, przyjęcie, pogoń i ucieczkę, aż wreszcie wszyscy się poznają, kim jest ogrodnik (to ten sam młodzieniec, który w międzyczasie wyleciał z kuchni za pyskowanie i trafi do ogrodu).
Janek, to przewodnik po inicjacji
No więc ta historia jest właśnie dowodem na to, że mężczyźni powinni przechodzić inicjację. Proste, nie?
Oczywiście Pan Robert sprawy nie przedstawia tak dosłownie, a ja ją uprościłem, by nie powiedzieć: strywializowałem. Ale…
Żelazny Jan obrazuje tego, który wprowadza młodego chłopaka w męski świat. To dzięki niemu odchodzi on od rodziców. (Znaczenie symboliczne ma nawet sam klucz do klatki, miejsce jego schowania oraz ten, kto go tam właśnie ukrył). Królewski syn mierzy się z próbami, które ostatecznie czynią z niego mężczyznę godnego ręki królewskiej córki. Robert Bly twierdzi, że symbolika, którą wykorzystuje do rozszyfrowania bajki, to mądrość ludzi kształtująca się od kilkudziesięciu tysiącleci.
W wielu społecznościach i kulturach mieliśmy lub jeszcze mamy do czynienia z inicjacją. Młodzi chłopcy przechodzą określony rytuał, po którym przestają być dziećmi. Mierząc się z ustaloną odgórnie i zwykle wymagającą poświęcenia próbą, nabywają prawo, by stać się pełnoprawnymi mężczyznami. Co więcej! Nie mogą tego dokonać sami. Zostają zaproszeni przez starszych mężczyzn.
Dziś już mężczyzną może zostać każdy, prawda?
Dziś, w naszej europejskiej i oświeconej kulturze powiemy, że to zabobon niepotwierdzony naukowo. Znęcanie się nad dziećmi i przejaw barbarzyńskich skłonności.
Tylko czy faktycznie mężczyzną się zostaje z przydziału? Czy zostaje się nim, z automatu oglądają reklamy Old Spice’a, wyścigi Ironman, popijając zimne, craftowe piwo za 25 zł butelka?
Podrzuciłem tę myśli — idąc za natchnieniem Pana Roberta — podczas rozmowy z innymi mężczyznami i ojcami. Dostałem w zamian taką ciekawą historię.
W życiu kobiet, w ich rozwoju, jesteśmy w stanie wskazać momenty, które jednoznacznie dają nam potwierdzenie, że przestaje ona być dzieckiem i staje się kobietą właśnie. Jednym z nich jest pierwsza miesiączka. Jej pojawienie się pokazuje dziewczynce, że nie ma już odwrotu. W takim dniu coś się kończy i coś się zaczyna. Jest też sprawą oczywistą, że do tego wydarzenia przygotowuje mama lub inna kobieta, która jest w stanie ją zastąpić.
Może tata to zrobić? Pewnie może. Zacznie prawdopodobnie w taki sposób: „Powinna to zrobić twoja mama, ale…”
Czy mamy analogiczne wydarzenie w życiu dorastającego mężczyzny? Taki dzień, w którym stwierdzimy: „No chłopie, teraz to już jesteś mężczyzną! Nie wyprzesz się tego.”
Mój tata wie wszystko!
Jeden z ojców, którym podrzuciłem ten temat, przypomniał sobie wydarzenie, kiedy to razem z tatą pojechał do sklepu i razem kupili maszynkę do golenia.
Bezsprzecznie człowiek z brodą jest mężczyzną, ale czy broda czyni mężczyznę? Kiedyś faktycznie była znakiem, który niósł w sobie takie przesłanie: siłę, mądrość, odwagę.
Tata kupił tę maszynkę do golenia.
Teraz wyobraź sobie, że kupuje ją młodemu chłopakowi jego mama. Wtedy taki gest zmienia zupełnie swój sens.
— Jesteś już prawdziwym mężczyzną mój skarbie. Jesteś taki męski.
Kiedy kobieta kupuje mężczyźnie maszynkę do golenia, to na pewno jest to znak:
- albo żeby się ogarnął, bo wygląda jak menel,
- albo nabiera on podtekstu seksualnego.
Taki kobiecy gest podkreśla męskość, ale jako atrybut w kontaktach z płcią przeciwną. Nie jest to więc bycie mężczyzną. Co najwyżej bycie atrakcyjnym, pociągającym.
Ojj! Jak mocno zakuła ta szpila złośliwości od wujka, który kiedyś zażartował z mojego ledwo-rodzącego się jeszcze zarostu.
Tak więc to właśnie inny mężczyzna (najczęściej ojciec) jest w stanie sprawić, by młody chłopak poczuł się doceniony, zauważony, dowartościowany w swojej męskości (lub odwrotnie). Z zarostem jest jednak taki problem, że łatwo go przegapić. To niej jest tak, że w piątek go nie ma, a w sobotę rano szumi jak prastary bór i ojciec z synem mogą wyruszyć do sklepu na męską wyprawę po Polsilvera.
Kiedy chłopak może stać się mężczyzną?
Sporo zależy od samych hormonów i u wielu chłopaków zarost pojawia się bardzo późno. Czy wtedy dorastanie do męskości będzie odsunięte w czasie?
Kiedy patrzę na moje doświadczenia, (te, które doprowadziły mnie do chwili, kiedy przestałem patrzeć na siebie jak na chłopca, a zacząłem dostrzegać mężczyznę), to widzę, że było ich kilka. Nie jedno konkretne jak ten wieczór w dziczy przy ognisku z dala od domu rodzinnego.
Bly dzięki legendzie o Żelaznym Hansie (Prawda, że lepiej brzmi taki Hans niż Jan?) podjął się próby zebrania wszystkich momentów, przez które mężczyzna powinien przejść, by stać się dojrzałym człowiekiem płci męskiej. Do tego są to wydarzenia uniwersalne, bo przecież męskość to nie tylko siła, odwaga i żucie żyletek bez popitki. To również wrażliwość, wytrwałość, cierpliwość, rozsądek oraz … umiejętność pchania dziecięcego wózka z godnością.