Dziękuję Ci, że pomimo świątecznej pory znalazłeś chwilę, by zajrzeć na mojego bloga.
…ale do rzeczy.
W wigilijny przedpołudnie znalazłem pewną historię świąteczną. Ktoś w niej porównywał święta, które spędza obecnie, do tych sprzed kilku lat. Kiedyś — na początku małżeństwa — był bardzo biedny. Nie stać go było na choinkę więc miał gałązkę z dwiema bombkami. Na stole znalazł się barszcz z torebki i odgrzewane uszka.
Nie było pieniędzy, ale była miłość i radość z bycia razem.
A dziś?
Są pieniądze, bogate prezenty i mnóstwo potraw na stole. Są również kłótnie, udawane życzenia wszystkiego najlepszego i wiszący w powietrzu rozwód.
Taka typowa wigilijna opowieść, która jednak do mnie nie przemawia.
Jestem przekonany, że o powodzeniu w życiu, o wdzięczności i powodach do uśmiechu decydujemy sami. Możemy być szczęśliwi zarówno, gdy tak zwany los nam sprzyja i gdy nadejdą dni, w których niewiele układa się po naszej myśli. To prawda, że w tej pierwszej sytuacji będzie łatwiej, ale to my decydujemy, jak patrzymy na to, co nas spotyka.
I tego chciałbym Ci życzyć zarówno na pozostały świąteczny czas, jak i na cały 2021 rok: wiary we własne możliwości i umiejętności patrzenia z dystansem na siebie i swoje życie.
To, co nas spotyka, może być zarówno szansą, jak i zagrożeniem, w zależności od tego, jak wykorzystamy okoliczności.
Dziękuję Ci również, że byłeś ze mną i moim blogiem w 2020 roku.
Proszę Cię, jeżeli tylko masz sugestie, propozycje lub coś Cię po prostu wkurza, to daj mi znać.