Czas kwarantanny i przymusowego siedzenia w domu zamknął nas rodziców w domach razem z dziećmi. Powstał więc problem: jak zostać panią przedszkolanką lub panem od wuefu? A skoro problem jest powszechny, to i mnóstwo jego rozwiązań. Mojego Facebooka pstrokacą pomysły, jak zorganizować czas dzieciom. Przedszkolakom oczywiście! Jakby na świecie nie istniały dzieci w wieku gimnazjalnym lub nastolatki. Dzięki kilku prostym pomysłom pociecha będzie mogła rozwijać swoje umiejętności motoryczne, intelektualne, poznawcze i … zamknął mi się podręcznik z psychologią rozwojową i straciłem rytm.
Nie tylko twórcy takich poradników napędzają sobie oglądalność prostymi „tipami”, na to jak spędzić cudowny dzień z dzieckiem. Robią to również sami rodzice. „Mobilizują” się wzajemnie, bo przecież nie można zwalniać tempa. Przed naszymi maluchami świat stoi otworem (oby nie tym, o którym myślą realiści). Trzeba wykorzystać okazję. Trzeba rozwijać umiejętności i kompetencje, by nie zaprzepaścić możliwości.
Zajmuj się tym, do czego jesteś powołany
A ja Ci powiem — i zabrzmi to brutalne — że nigdy nie będziesz „panią przedszkolanką” i „panem od wuefu” (no chyba, że jesteś nim już z zawodu, ale wtedy jesteś wyjątkiem). Nie będziesz, bo nie skończyłeś studiów, nie przeczytałeś tony książek o wychowaniu i nie masz doświadczenia. Do tego nie masz na to czasu i prawdopodobnie też umiejętności takich jak mają osoby, które zawodowo zajmują się dziećmi. Nikt też ci za to nie zapłaci.
Jeżeli wchodzisz w rolę nauczyciela, to wychodzisz z innej, która dla ciebie jest zdecydowanie ważniejsza. Z roli rodzica.
A czego uczy rodzic?
A życia uczy!
Życie to jest to samo czego nauczyłeś się od swoich rodziców, od dziadka i babci, może od wujka i cioci.
Ja na przykład od mojego taty uczyłem się wykonywania różnych przedmiotów z drewna. Do dziś jego zapach kojarzy mi się z dzieciństwem i wspominam chwile, które spędziłem układając deski.
Mama? Z mamą jest taki problem, że — była. Zawsze kiedy jej potrzebowałem żeby pogadać, wyżalić się i przemyśleć problem.
Rodzic to nie nauczyciel. No chyba, że nauczyciel życia i nie sil się na zastępowanie innych. Dzieci muszą się czasem nudzić i wcale nie chodzi o 10 minut czekania przy stole, zanim mama poda obiad.
Nuda jest siłą napędową
Znasz pewnie powiedzenie, że artysta jest twórczy jak jest głodny. Największe dzieła powstawały właśnie w najtrudniejszych dla ich twórców okresie. Podobnie jest z dziećmi. To nuda jest dla nich siłą napędową. To w niej rodzą się najwspanialsze pomysły na zabawę i rodzi się nowy świat w wyobraźni. Zanim jednak do tego momentu dojdzie jest faza jojczenia, wiercenia dziury w brzuchu i innych nieprzyjemnych objawów, które możemy obserwować u maluchów. Trzeba to przetrwać. A będzie to szczególnie uciążliwe, gdy dziecko jest „przestymulowane”. Przyzwyczajone, że zawsze jest ktoś, kto go zabawia i chętnie spełni oczekiwania. Jak mały król, który ma swojego pazia, służącego zawsze dobrą zabawą.
Czas, który dziecko spędza przy rodzicach, kiedy obserwuje ich w obowiązkach i pracy zawodowej, jest tak samo ważny jak inne działania ukierunkowane na rozwój. W nim właśnie uczy się wartości, które chcesz mu przekazać.
W przedszkolu powiedzą mu, że uśmiech to dobra rzecz, ale tylko ty możesz mu pokazać, jak to zrobić, kiedy problemy piętrzą się jeden po drugim.
Zwolnij, bo wychowanie to bieg długodystansowy
I jeszcze jedno na koniec.
Zwolnij, bo wychowanie nie kończy się na przedszkolu i początkach szkoły podstawowej. Zapałem trzeba gospodarować przez co najmniej 20 lat. To sporo. A starsze dzieci potrzebują tak samo naszej rodzicielskiej uwagi. Przy nastolatkach sił potrzeba jeszcze więcej, bo wychowanie „pryszczatych” nie jest już tak wdzięczne jak maluchów. Potrafią zajść za skórę…
… ale co ja Ci tam będę opowiadał. Sam w to nie wierzyłem, aż pewnego dnia w domu pojawił się nastolatek.
Czasem bardzo trudno jest przetrwać tę fazę jojczenia, wiercenia dziury w brzuchu itp. Zwłaszcza gdy dziecko wyraża swoje emocje baaardzo ekspresyjnie i głośno.
Też wpływa samopoczucie danego dnia, temperament ale i doświadczenia. Dziecko jest mnie absorbujące, kiedy czuje się bezpiecznie i może zaufać dorosłemu. Przekonałem się o tym, kiedy proszę o uszanowanie czasu mojej pracy przy komputerze. Jeżeli zawalę i przeciągnę czas na przerwę, to maluchy przestają reagować na moje prośby o cierpliwość.